Andrzej Sapkowski „Rozdroże Kruków”

 

Oto słowa Proroka:zaprawdę powiadam wam,

że nastanie chaos w w wielu miejscach

i ogień często będzie wybuchał.

Słońce rozjaśni się w nocy, a księżyc w ciągu dnia,

gwiazdy zaś zaczną spadać.

Krew będzie ciec z drzewa, a kamień wyda głos.

Dzikie bestie będą atakować,

a niewiasty brzemienne będą rodzić potwory.

I to sprawdziło się proroctwo

i oczom naszym stało się ono widome:

niewiasty porodziły potwory.

Wiedźmini są tymi potworami, heroldami chaosu i zguby.

Anonim. Monstrum albo wiedźmina opisanie.

OPIS OD WYDAWCY


Zaprawdę powiadam wam, nie ma nic bardziej obrzydliwszego niżli zatwardziali fani,

wszak będą ślepo bronić umiłowanego przez nich dzieła, nawet jeśli ono doskonałe nie jest,

oddadzą za nie swą godność i rozsądek, chcąc jak najbardziej docenić stwórcę owego dzieła,

zaś tych, co ośmielą wyrazić przeciwną od nich opinię, prędzej ukamienują i wyszydzą niżli rację ci przyznają.

Nie miej dla nich litości, czy krztyny współczucia gdyż są to człeki straszne,

fanatyczne oraz czarcio niebezpieczne, nie dla nich miejsce pośród normalnego luda. A owe konwenty fantastyczne na których bywają, gdzie dysputy o fantastyce czynią i złego słowa o ulubionych dziełach nie pozwolą powiedzieć, starte być musi z powierzchni ziemi, co zaś zostanie posypać solą i saletrą oraz modły nad tym odprawić.

MONSTRUM ALBO FANATYKA OPISANIE

Słowem wstępu…

Najnowsza przygoda Geralta z Rivii wywołała ogromne poruszenie na całym czytelniczym świecie (najprawdopodobniej w chwili czytania tej opinii może już mają swoje tłumaczenia), a prawdę powiedziawszy nie jestem w stanie przyłączyć się do ogólnoświatowej radości jaką dla wielu jest „Rozdroże Kruków”.

Na niecały tydzień przed premierą algorytmy Facebooka podrzucały mi wpisy większych lub mniejszych twórców czy redakcji w większym lub mniejszym stopniu związanych z fantastyką, gdzie informowali właśnie o dziele Andrzeja Sapkowskiego, co można próbować porównać do okresu oczekiwań na grę „Cyberpunk 2077” wydaną jak i wyprodukowaną przez CD Projekt Red, gdzie różne media zalewały Internet artykułami, co takiego gracz w Night City będzie mógł robić.

Tymczasem, żeby odczuwać taką samą euforię wraz z innymi miłośnikami fantastyki musiałbym wypić duszkiem pół litra wódeczki (takiej schłodzonej, prosto z piwniczki!), więc skoro udało mi się wywołać u was oburzenie, czas podzielić się swoją opinią.

Oczywiście, abym mógł oddać szczerość swych przemyśleń, nie zabraknie odpowiedniej dawki tego, co na was będzie w środku czekać, także nie zabraknie dawki fabuły, ani uszczypliwości z mojej strony, może pokuszę się o parę mniej lub bardziej celnych żartów, w każdym razie powinniście wyciągnąć z całego tekstu osąd, czy warto wydać te X złotych za „Rozdroże Kruków” Andrzeja Sapkowskiego.


Cóżeś łasy na złoto wydawco uczynił!

Pierwsze, o czym należało by wspomnieć, to fakt, że wydawnictwo „Super Nowa” wraz z drukarnią dało ciała. Wydana przez nich książka została na bardzo delikatnym papierze, dacie wiarę, że w kilku miejscach strony mam zagięte, nie wspomnę o tym, że na pewno w jednym miejscu litery zostały lekko „zatarte”, ale dałem radę je odczytać.

Być może miałem pecha, że przypadł mi taki egzemplarz. Trudno. Idzie się dalej. A w tym przypadku należy się stanowczy ochrzan za ujawnienie kolejnych edycji książki, aby pasowała innym do kolekcji.

Niestety nie śledziłem wydań „Sezonu Burz”, ale tutaj chyba zastosowano tę samą metodę tj. wydano w domyślnej szacie graficznej, ludzie kupili jak szaleni, a dopiero później „łaskawie” dano informacje o kolejnych wersjach, żeby pasowały bardziej do kolekcji, wobec tego, ci co chcieli mieć jednolitość na półce, zostawali zmuszeni do ponownego zakupu.

Choć jak to powiedział pewien genialny redaktor: „Gdyby Sapkowski chciał u nas wydać najnowszego Wiedźmina, wówczas już w przedsprzedaży książka ukazałaby się na solidnym papierze, w różnych wydaniach (grafika z gry, serialu,etc) czy okładkach (miękka, twarda), ba nawet barwione brzegi by miały”.

Wniosek jest jeden, należało dać od razu bogatszą ofertę od razu, bo zeszłoby od razu i wszyscy byliby zadowoleni, a tak to delikatnie rzecz mówiąc: wstyd i hańba wam!

Zresztą obecnie „Super Nowa” to wydawnictwo widmo, które istnieje po to, aby zatwierdzić nowe grafiki, bo strona Internetowa pamięta czasy z początków dwutysięcznego roku, nie jest aktualizowana w nowe treści, w zasadzie ostatnia informacja o jakiejkolwiek książce dotyczy „Gadzich Godów” Artura Baniewicza wydanej uwaga w 2010 roku!

Dość jednak o wątpliwej jakości druku, wydania, aha zapomniałem wspomnieć, że w domyślnym wydaniu okładka przy wielokrotnym czytaniu uwielbia się „rozcierać”, więc prędzej czy później mogą wkraść się „białe plamy”, chociaż w przypadku tej książki z mojej strony nic jej przez długi czas nie będzie grozić…

PS: Sprawdziłem przed chwilą inne wydania np. te czerwone, co miały grafiki z gry „Wiedźmin II Zabójcy Królów na okładkach” i powiem wam, że to jakiś żart jest. Te inne wersje „Rozdroża Kruków” mają lepsze wykonanie, wytrzymalszy papier i mocniejsze okładki. Także hańba Ci „Super Nowo” na wieki wieków!


Odczuwam fantastyczny niesmak…

Jest to prostej konstrukcji opowieść, pozbawiona emocji w opisanej treści. Nie czuć tajemnicy ani napięcia. Wyobraźnia nie pracuje, jedynie pojawiające się nazwy pokroju „Keadwen” czy „Hengfors”, a o „Hołopolu”nie wspomnę, mogą wywołać lekki uśmiech, gdy znający poprzednie książki czytelnik skojarzy sobie, co wówczas się tam działo.

Całość przypomina dzieło debiutanta, który naczytawszy się książek Sapkowskiego i innych autorów fantastyki, zagrał w kilka gierek jak „Skyrim”, „Wiedźmin”, „Gothic”, „Baldur’s Gate” uznał, że ma dość dużo „wiedzy”, żeby coś samemu napisać i niestety wyszedł mu słabej jakości, wtórny produkt. Ale pech debiutantów polega na tym, że nie nazywają się Sapkowski, którego przypadek autorski sprawił, że wybuchł istny szał na Polaków, który na początku lat 2000 (dokładniej najwięcej Polskich autorów tam wydawało!) starała się zaspokoić Fabryka Słów.

A teraz skończywszy „Rozdroże Kruków” zrozumiałem, że legenda Andrzeja Sapkowskiego upadła z ogromnym hukiem na ziemię i raczej nie prędko powstanie (wbrew powszechnej opinii „Sezon Burz” dla mnie trzymał poziom wcześniejszych książek).

Zamiast być na zasłużonej emeryturze, postanowił wystawić się na odstrzał, choć jak patrzę po opiniach na Facebooku i serwisie „Lubimy Czytać”, większość jest urzeczona, czyli można ich dowolnym łajnem karmić, byleby nosiło nazwę „Andrzej Sapkowski”.

Jest tylko jeden moment, gdzie czułem cień „mistrza”, gdy Geralt walczył z Zorillem. Ta krótka scenka pokazała, że tkwiła w tym jakaś iskierka, bynajmniej nie Wiecznego Ognia. Nim wspomnę cokolwiek o fabule, jest jeszcze jedna ciekawostka dla uważnego czytelnika o której być może żaden recenzent, czy YouTuber wam nie wspomniał.

Wiedzieliście, że autor sam siebie splagiatował? Zastanawiacie się gdzie? Przeczytajcie poniższe fragmenty.


Jak zwykle, pierwsze zwróciły na nich uwagę koty i dzieci. Koty, których na skraju miasteczka było zatrzęsienie, niechętnie ustępowały z drogi, odchodząc odwracały głowy, syczały. Dzieci umykały do domów z płaczem i wyciem, porzucając to, czym się bawiły, głównie grudy zeschłego błota.”

Andrzej Sapkowski „Rozdroże Kruków”


„Jak zwykle, pierwsze zwróciły na niego uwagę koty i dzieci. Pręgowaty kocur, śpiący na nagrzanym słońcem sągu drewna, drgnął, uniósł okrągłą głowę, położył uszy, parsknął i czmychnął w pokrzywy. Trzyletni Dragomir, syn rybaka Trigli, który na progu chałupy robił, co mógł, aby jeszcze bardziej upaprać upapraną koszulinę, rozwrzeszczał się, wlepiając załzawione oczy w przejeżdżającego obok jeźdźca.”

Andrzej Sapkowski „Mniejsze Zło”


I co, brzmi bardzo znajomo nieprawdaż? U debiutantów podobne zabiegi zazwyczaj są wytykane przez „recenzentów”, ale od dawien dawna powszechnie wiadomo, że „są równi” oraz „równiejsi”. Nawet nie wiem, czy można to nazwać mrugnięciem okiem do starych czytelników, skoro widać, że oba fragmenty brzmią niemalże identycznie. Skoro już wiemy, co złego w „Rozdrożu Kruków” autor popełnił, czas trochę opowiedzieć o zawartości, ale tylko tak troszeczkę, bo nie ma dobrej opinii bez opowiedzenia choć odrobinkę treści, a i tam jest, co komentować…


No weź, obczaj sę jaka to fajna historia!”

Wybaczcie za taki nagłówek, ale tylko dwa słowa w nim padają w książce i to z ust młodego wiedźmina. Dacie wiarę? Bo ja nie wyobrażam sobie, choć wiadomo było, że świata wiedźmina do średniowiecza nie można zaliczyć, bo mamy tam istną mieszankę historyczną.

Sami bohaterowie raczej reprezentują współczesne nam zagadnienia, jednakowoż określenia: przytoczone w nagłówki bardzo, ale to bardzo gryzą się z poczuciem immersji w tejże historii, na szczęście Preston Holt już na początku opowieści ruga za to młodego wiedźmina i już niezwykle rzadko one padały z jego ust.

Tak właściwie historia rozpoczyna się w domu wójta Bulavy u którego Geralt jest oskarżony o zabójstwo kilku dezerterów chcących napaść kupca oraz jego córkę, którą chcieli pozbawić czci i godności.

Od wyroku ratuje go wspomniany już przeze mnie Preston Holt, stary wiedźmin ze szkoły Żmii. Zabiera młodego Geralta ze sobą, wprost do swojej siedziby „Rocamory”, która z opisu oraz zachowań mieszkańców trochę przypomina mi „Corvo Bianco”, czyli winnicę Geralta, otrzymaną od Anny Henrietty w dodatku „Krew i Wino” do gry „Wiedźmin III Dziki Gon.

Do tej pory wiedzieliśmy, że wiedźmini zimowali w Kaer Morhen lub gdzieś indziej (Caldemeyn proponował Geraltowi, aby u niego spędził zimę.

Może nie miałbym nic przeciwko zwykłej chacie, ale nie posiadłości, która leży w Kaedwen, gdzie jest wiedźmińska szkoła plus ludzie „całkiem niedawno” dokonali najazdu na Kaer Morhen i nie mają zaufania do pogromców potworów, ba dziwię się, że nikt nie postanowił kupą ruszyć na „Rocamorę” i jej nie spalić, w końcu to siedziba plugawca, nieprawdaż?

W zasadzie mógłbym tak publikować urywki z książki i komentować co ciekawsze fragmenty, ale powiem tylko tyle: bez sensu. Kto będzie chciał, kupi albo wypożyczy z biblioteki lub od kumpla, a kto nie, ten zaoszczędzi pieniądze.

Mogę jedynie dodać, że pod koniec autor pędzi na łeb i szyję, chcąc jak najszybciej zakończyć książkę i położyć kres męce jaką stosował na czytelnikach oraz samemu sobie. Może kiedyś założę kanał na YouTube, gdzie zmierzę się z „Rozdrożem Kruków” i wyjdzie z tego materiał, gdzie będę komentować mniej lub celniej tę historię?

Z kronikarskiego obowiązku dodam jeszcze, że dowiecie się, kto stoi za słynnym paszkwilem „Monstrum, albo wiedźmina opisanie” i kto stał na czele ataku na warownię, co powoduje, że pojawia się tu także motyw zemsty i wymierzeni sprawiedliwości na żyjących jeszcze napastnikach. Jeśli o czymś zapomniałem wspomnieć, wybaczcie, ale może będziecie chcieli sami odkryć.


PODSUMOWANIE:

„Rozdroże Kruków” Andrzeja Sapkowskiego mocno mnie rozczarowało. Liczyłem, że poziomem dorówna „Ostatniemu Życzeniu” albo „Sezonowi Burz”. Niestety jest znacznie gorzej. Gdyby był debiutantem, wówczas mało kto kupiłby tę książkę, a poprzez prostacką konstrukcję można ją przeczytać i odłożyć na półkę i zapomnieć, że się kiedykolwiek czytało. Samo uznanie wiedźminów ze szkoły Żmii, czy opisanie pokrótce powstanie wiedźminów, które opracowali ludzie z CD-Projekt Red nie sprawia, że patrzę na „Rozdroże Kruków” łaskawszym okiem.

Nie. Ta książka nie powinna zostać dopuszczona do druku i zdania o niej nie zmienię. Stanowczo odradzam płacenia pełnej okładkowej ceny, najlepiej kupić z poniższego linku prowadzącego do Księgarni PWN, gdzie na chwilę obecną jest tania książka.

Jeżeli szukacie czegoś podobnego do „Rozdroża Kruków”, ale lepiej napisanego, sięgnijcie choćby po „Skalda”, czy „Drogę Honoru” spod pióra Henryka Tura albo po inne książki Sapkowskiego lub po „Kiedy Bóg Zasypia”, „Jadowity Miecz”, czy „Miłość Bogów” Rafała Dębskiego. Te wspomniane książki są znacznie lepiej napisane niż „Rozdroże Kruków” i na pewno są bogatsze w treść.


OCENA: 2/10

Książkę kupisz tanio tutaj:

https://ksiegarnia.pwn.pl/Wiedzmin-Rozdroze-Krukow,1082983777,p.html?abpid=7084&abpcid=132&bb_id=17929&bb_coid=200417901&bbclid=27088334-788f-4fb1-bfab-50db11f57ea6&abpar1=web_desktop&abpar2=5168033.1912186.&abpar3=book.details.main.list.regular&p_action=3206410001&utm_source=a4b&utm_medium=referral&utm_campaign=lubimyczytac-pl


Nie polecam!

Kupujecie na własną odpowiedzialność!

Karol Król


Popularne posty