Craig Alanson „Expeditionary Force: Armageddon” – Tom VIII


Kiedy renegaci z załogi „Latającego Holendra” wrócili z pomyślnie ukończonej misji,

siły ekspedycyjne ONZ,

sądziły że Ziemia będzie bezpieczna przez co najmniej kilkaset lat.

Teraz SEONZ znowu potrzebują pomocy Wesołej Bandy Piratów.

Holender” wylatuje na prostą misję rozpoznawczą…

Jednak w przypadku Piratów nic nigdy nie jest proste.

Z pozoru łatwe zadanie przerodzi się w prawdziwy Armageddon.


OPIS Z TYŁU OKŁADKI


Serię „Expeditionary Force” lubię odpowiednio sobie dawkować, by móc w pełni cieszyć uczestniczyć w życiu bohaterów wykreowanych przez Alansona. Jasne, czasem ich zachowania mogą irytować, albo przynudzać, jednak idzie na to przymknąć oko.

Alanson w stosunku do Braina Larsona, za każdym razem chce przykuć uwagę czytelnika czymś więcej niż „Ha! Patrzcie jaki jestem super, bo zabiłem X kosmitów! Albo przespałem się z kosmitką podobną do człowieka!”. Doceniam starania i ta seria nadawałaby się na serial lub film. Kto wie? Może kiedyś go zobaczymy na wielkim ekranie? Chociaż może animacja byłaby dużo lepsza, w końcu występuje trochę kosmitów i zapewne wyszłoby nieco taniej, bo nie trzeba byłoby wydawać na kostiumy i charakteryzacje?

Kończąc na ten moment dygresję, mogę tylko powiedzieć, że książki wydawane przez wydawnictwo „Drageus Publishing House”, można śmiało porównać do bombonierki lub jak ktoś jest fanem „Harrego Pottera”, to do „Fasolek Wszystkich Smaków Bertiego Botta”, nigdy nie wiesz na co trafisz, a Alanson jest tego pozytywnym przykładem.

Ósmy tom otwiera posiedzenie rady SEONZ. Politycy jak to politycy zajmują się arcyważnymi tematami, choć w pewnym momencie pojawia się tajemnicza istota o imieniu „Skippy”. Powiem krótko, kto pamięta jaki ma charakter, ten może już teraz wyobrazić sobie przebieg rozmowy między SI, a politykami.

(Trochę ciężko się piszę opinie bez zdradzania historii. Od tomu IX zacznę trochę bardziej lecieć w fabułę, bo inaczej każdy tekst będzie bliźniaczy!).

Joe Bishop pomimo robienia żartów ze swoim „ukochanym” wirtualnym kumplem, zajmuje się kompletowaniem załogi, by móc wyruszyć w kolejną niebezpieczną misję.

Żeńska SI Agada po wydarzeniach o których uważny czytelnik zna, popadła w stan nieco przybliżony do depresji, ale Skippy obiecał nad nią „popracować, więc nie czym się zamartwiać.

Tu niestety po raz ostatni idę na łatwiznę, gdyż nie robiłem za bardzo szczegółowych notatek z każdego rozdziału „Armageddonu”, ale kłamstwem byłoby stwierdzenie, że ten tom był nudny czy wręcz ekscytujący. Odpowiedź brzmi: „wyważony”.

Autor jak i tłumacz (Pozdrawiam!) dołożyli starań, żeby tekst był odpowiednio podany, są sytuacje w których czytelnik złapie oddech, a są takie, że trzeba nabrać powietrza i pędzić przed siebie i nie oglądać się!

Zanim napiszę parę słów o zakończeniu pragnę przypomnieć o nawiązaniach do popkultury, książek, filmów, czy historii. Kiedyś przeczytam (pewnie już o tym wspominałem!) na spokojnie całą serię od początku i wypiszę większość (jeśli nie wszystkie) „smaczków”, jakie można wyłapać w serii.

Na pewno spróbuje skonsultować się również z tłumaczami, bo na pewno i od nich można nie jednego się dowiedzieć. W końcu to oni, a nie ja mieli styczność z oryginalnym tekstem, więc w swoim czasie spróbuje z nimi nawiązać kontakt.

Ostatni raz (a przynajmniej taki mam plan) porównam Craiga Alansona i jego „Expeditionary Force” do „Legionu Nieśmiertelnych” Braina V. Larsona. Zakończenie „Armageddonu” zdecydowanie bardziej łapie za serce niż zwieńczenie „Świata Krwi”.

Gdybym pisał opinię po angielsku i publikował to na amerykańskich portalach napisałbym apel do autora w stylu: „Uczcie się Panie Larson jak książki pisać, bo wasz kumpel po piórze robi to zdecydowanie lepiej!”.

Wiem, że ostatnie rozdziały brzmią tak samo jak w innych powieściach, ale zdecydowanie lepiej do mnie przemawiają niż „kolejny sukces potężnego Jamesa McGilla”. Czasem warto zagrać tak jak inni, niż tworzyć infantylne końcówki. Bo śmierć sprawia, że czytelnik chce powiedzieć „No po prostu nie! To nie tak powinno być!”.

Jeśli dobrze odczytałem tropy, to najprawdopodobniej „Walkiria” zrobi mały zwrot akcji i będę zadowolony jeżeli będę nieomylny. Chyba, że ci co umarli nie zostaną wskrzeszeni jak McGill, to wtedy trudno, mamy innych bohaterów do śledzenia.

Powyższym akapitem chciałbym zakończyć tę krótką notatkę na temat „Armageddonu”.


KAROL KRÓL


OCENA: 7/10


LINK DO ZAKUPU KSIĄŻKI:

https://www.taniaksiazka.pl/armagedon-expeditionary-force-tom-8-craig-alanson-p-1668080.html


 

Komentarze

Popularne posty