Adrianna Biełowiec „Thino”Pai”

DAJ SIĘ WYRWAĆ Z RAMION RZECZYWISTOŚCI I UPROWADZIĆ EPICKIEJ HISTORII ROZGRYWAJĄCEJ SIĘ W NIEZWYKŁYM ŚWIECIE!

Zabijają nie dla zasobów, terytorium czy przekazywania genów, gdyż prawa przyrody od dawna ich nie dotyczą. W swojej nienawiści czynią tak, bo nie mają nad tym kontroli.

Na planecie Calcaris psychopatyczna sekta ateistów szykuje się do rytuału. Idealną kandydatką na złożenie w ofierze wydaje się młoda Hanako Sahara, mieszkanka spokojnego azjatyckiego miasteczka.

W pobliskiej puszczy giną zwierzęta i ludzie, psuje się sprzęt, jednak szeryf lokalnej tauricji twierdzi, że panuje nad sytuacją. Czy anomalie mogą mieć związek ze stanowiącymi zagrożenie dla całego świata likanami? Kim jest niezwykły mężczyzna nieznanego pochodzenia, któremu towarzyszy zmiennokształtny pies?

OPIS OD WYDAWCY!

Z dobrą książką jest jak z winem, czasem musi poleżeć, żeby docenić wyrazisty smak. Tak przynajmniej powiedzieliby znawcy owego szlachetnego trunku, u mnie niestety sprawa wyglądała zgoła inaczej, po prostu książka wylądowała na kupce wstydu.

Próbowałem ją czytać w przerwach pomiędzy dwoma lub trzema innymi, lecz ze względu na treść odłożyłem na bok i na jakiś czas zapomniałem. Na szczęście obiecałem, że opinia będzie gotowa na październik, więc nie pozostało mi nic innego jak dotrzymać sobie oraz autorce danego słowa.


Hołd literaturze SF z ubiegłego wieku!

Po przeczytaniu paru rozdziałów doszedłem do wniosku, że mam do czynienia z hołdem jaki autorka złożyła literaturze wydawanej w latach 80 i 90 XX wieku, choć w trakcie krótkiej rozmowy z autorką dostałem informacje, że o lata 70 też zahaczała, aczkolwiek we wszystkich przypadkach mam bardziej na myśli zagraniczną, amerykańską literaturę.

Ciągle mam zbyt małą wiedzę o tym, co czytali fani fantastyki w naszym kraju w ubiegłym wieku. Wiem, że na pewno literatura fantastyczno-naukowa wiodła prym, nie chciałbym jednak zbłaźnić się pisząc o dominującym aspekcie trzech podgatunków: „space-opery” (opera kosmiczna, gdzie obserwujemy załogę statku kosmicznego, która eksploruje kosmos i przeżywa różne ciekawe przygody coś jak „Star Trek”), „hard-sf” (gatunek wykluczający elementy fantastyczne, wszystko jest oparte na twardych, niepodważalnych faktach naukowych) oraz socjologicznej fantastyki naukowej (łopatologicznie tłumacząc biega o to, że przeważnie wykpiwano komuchów, socjalizm i tak dalej).

Stąd uważam, że autorka bardziej by się wpisywała w naszą fantastykę z lat 90, gdzie po prostu nastąpiło zburzenie muru, w zasadzie komuny nie było, a więc nasi pisarze mogli pisać rzeczy zgoła odmienne niż wtedy (obejrzyjcie sobie choćby na Netflixie „Fantastyczny Matt Parey”, gdzie oprócz sylwetki Macieja Parowskiego otrzymacie również zarys fantastyki z tego okresu).

Co wcale nie umniejsza autorce, wręcz przeciwnie. Dostałem solidną historię w której nie łapałem się za głowę wiedząc skąd autorka czerpie inspiracje, a jak nadrobię klasykę, może zdanie wówczas będę miał trochę inne, lecz jednego wciąż nie będę zaprzeczać, mianowicie: jakości oraz spójności utworu oraz tego, iż mamy do czynienia z hołdem młodego pokolenia względem starszego.

W miarę możliwości powinienem kiedyś wybrać się na słynny Sedeńkon oraz Nordcon, gdzie na pewno na tym pierwszym przyjeżdżają przedstawiciele tzw. „starego fandomu” i pokaże starym wyjadaczom, że „dziadek” Hollanek może być dumny ze swej dziatwy, bo nie wszyscy poszli w tandetę.


Witaj przygodo!

Historia w „Thino’Paiu” jest ukazana z paru perspektyw, choć najczęściej czytelnik będzie obserwował ją z perspektywy młodej japonki Hanako Sachary. Dziewczyna żyje wraz rodziną na gwieździe „A1” należącej do planety „Calcaris”.

Jak przystało na grzeczną oraz posłuszną obywatelkę pracuje ciężko w fabryce, jest miła, uprzejma, choć w domowym zaciszu nie potrafi dogadać się z ojcem, w dodatku brat ją irytuje i ma nawet fobię w postaci lęku przed królikami. Pewnego dnia podczas goszczenia pewnego wpływowego mężczyzny oraz jego syna, bohaterka zachowuje się skandalicznie, czym wyprowadza ojca z równowagi i otrzymuje szlaban.

Ucieka z domu do lasu, gdzie zazwyczaj się wycisza, lecz tym razem nie dane będzie zaznać jej spokoju, bowiem natrafia na tajemniczego cyborga, będącego przedstawicielem nieznanej jej rasy. Więcej wam nie powiem, bo historia została przyzwoicie napisana. Także nie brakuje akcji, ciekawych myśli, opisów otaczającego nas świata oraz szczypty romansu.

Choć gdybym miał uwierzyć autorce, że przeczytałem romans, to apeluje do wszystkich autorek: „Bierzcie przykład z Adrianny Biełowiec i jej „Thino’Paia”, w ten sposób zwiększycie sobie grono oddanych czytelników jak i czytelniczek, a przynajmniej mnie nakłonicie do polubienia romansów.”.

Tak. Gdyby takie były romanse, ludzie byliby zdrowsi, a tak pornografia kwitnie w literaturze, w dodatku oprócz tego, że jest niezdrowa to często technicznie teksty są słabe, nierealne, błędnie napisane i bohaterowie mają umysł dwulatka mimo dojrzałości biologicznej.

Sądzę, że fani SF znajdą o wiele więcej ukłonów do klasyki gatunku oraz popkultury niż mi. Powiem więcej, zazwyczaj jak czytam książki autorów młodszego pokolenia, wówczas często towarzyszy mi myśl „skąd autor wypożyczył tę scenę/postać/wydarzenie?” i jeżeli nie jest umiejętnie przepisane, wówczas piętnuje to bezlitośnie, a tu takich sytuacji nie miałem, więc jest dobrze.

Jasne, żonglowanie motywami nie jest złe o ile robi się to z głową, a nie kopiuje niewolniczo z wielu innych książek. Także powinniście być zadowoleni tak jak ja.


To już jest koniec…

… tak bym napisał, gdyby nie jedna mała sprawa, mianowicie fani fantastyki spod znaku miecza i magii nie powinni mieć problemów z powieścią Adrianny Biełowiec. Nie ma żadnych zagadnień z fizyki, chemii, czy biologii o których dowiedzieliby się na odpowiednich kierunkach na studiach. Jeżeli macie problem z zaakceptowaniem owych różnic między SF, a Fantasy to polecam myśleć sobie tak: kosmici = elfy, krasnoludy, etc., uniwersum Zodiak = Arda albo inna kraina fantasy, laserowe bronie = różdżki i tak dalej. Proste? Raczej tak. ;)

A tak całkiem na serio, naprawdę nie będziecie mieć trudności ze zrozumieniem treści, ale faktycznie jak macie problem z wyobrażeniem sobie jakiś ras, traktujcie to jako fantasy i jakoś dacie radę. :)


PODSUMOWANIE:

„Thino’Pai” jest wciągającą lekturą. Autorka z wprawą dawkuje czytelnikowi akcje, tak, aby był wciąż zaintrygowany do samego końca. Jednocześnie prezentuje nam brutalny, ale ciekawy świat, który chciałoby się zobaczyć. Historia Hanako nadaje się na adaptacje filmu, więc jeżeli ktoś planuje karierę wybitnego scenarzysty oraz reżysera, niech skontaktuje się z autorką, to samo jeśli szukamy inspiracji do gry komputerowej.

Powieść Adrianny Biełowiec również jest hołdem jaki autorka składa klasyce literatury SF z poprzedniego stulecia, także każdy znajdzie coś dla siebie. Nie wierzycie? To wam przypomnę co tu znajdziecie…

Mamy romans, akcję, wciągającą historię, czy trzeba czegoś więcej?

Na pewno nie raz i nie dwa sięgnę po kolejne książki autorki. Jeżeli chodzi o SF ląduje u mnie na liście autorek, które będę obserwować. Mam nadzieje, że autorka zostanie nagrodzona nagrodą imienia Janusza Zajdla, o co rzecz jasna będę się modlić oraz zachęcać was do głosowania, gdy tylko się pojawi jako kandydatka. :)

Gdybym miał jednak uczciwie coś wytknąć byłoby to zdanie pochodzące z opisu: „Na planecie Calcaris psychopatyczna sekta ateistów szykuje się do rytuału. Idealną kandydatką na złożenie w ofierze wydaje się młoda Hanako Sahara, mieszkanka spokojnego azjatyckiego miasteczka.”

Nie słyszałem o sektach ateistycznych, każda niezależnie od tego, czy realna, czy fikcyjna zawsze w coś lub kogoś wierzyła. Na czele stoi szaman, guru, czy jak tam określicie sobie psychola, który manipuluje innymi, więc de facto składanie ofiar z ludzi, zwierząt, z owoców, czy czego tam chcecie, nie ma dla ateisty najmniejszego sensu.

Także dobrze by było w przyszłym wydaniu to skorygować lub nieco przebudować. Mimo dominującej głupoty nadal są tacy, co potrafią dodać dwa do dwóch i dopóki nie wyjdzie im pięć, będą na tego typu błędy zwracać uwagę!

Kto wie, może za jakiś czas, gdy nadrobię klasykę to może w ramach kanału na YouTube zrobi się odświeżenie opinii, choć mam nadzieje, że ocena jak i odbiór (dopuszczalnie) minimalnie się zmieni.

OCENA: 8/10


UWAGA:

Wyjątkowo z powodu nie znalezienia żadnej oferty sprzedaży (nowej, nie używanej!) książki „Thino’Pai” Adrianny Biełowiec nie udostępniam linków do e-booków, gdyż myślę, że zwolennicy elektronicznych książek, potrafią sobie sami znaleźć przystępniejsze ceny.


Jestem wdzięczny autorce za nadesłanie egzemplarza w papierze. Na chwilę obecną mam „białego kruka” i jestem obrzydliwie bogaty! ;)

Polecam!

Karol Król

Popularne posty