Andrzej Pilipiuk „Norweski Dziennik: Ucieczka” – Tom I

 



 Największym problemem życiowym czternastoletniego Pawła Koćko jest perspektywa nudnych wakacji. Nagle wszystko wywraca się do góry nogami, Paweł jest świadkiem zabicia agentów KGB, zostaje porwany, a potem wysłany - podobno dla własnego bezpieczeństwa - do norweskiej wioski za kołem podbiegunowym.

No, jeśli zrujnowany dom, śledzący go leśniczy-szpieg, arystokratki na białych koniach i zwariowany kumpel Maciek, wnuk Jakuba Wędrowycza, to bezpieczeństwo, to lepiej nie myśleć, jak...
„Ucieczka” jest lekturą obowiązkową o działaniu terapeutycznym. Skuteczną na tetryczenie. Zalecaną w każdym wieku. Andrzej Pilipiuk udał się w podróż w czasie. Przypomniał sobie jak się męczył w nudnej szkole, jak marzył by się z niej wyrwać. Przypomniał sobie, jakie książki pragnął wtedy czytać i… taką właśnie książkę napisał.

Opis z tyłu książki. 


O „Norweskim Dzienniku” słyszałem wiele dobrego, nawiasem mówiąc na jego pierwszy trop natrafiłem w drugim tomie przygód „Jakuba Wędrowycza”, a wiele lat później dzięki uprzejmości znajomego nauczyciela biologii miałem dostęp do jakieś wcześniejszej wersji „Norweskiego Dziennika”. Różnice pomiędzy wcześniejszym wydaniem, a obecnym (czwartym) są dość ogromne, ale o najważniejszej różnicy wspomnę pod sam koniec opinii.

Gdyby ktoś mnie pytał do jakiej grupy wiekowej jest zaadresowana trylogia, to po pierwszym tomie mógłbym odpowiedzieć, że do każdej. Z tego względu, że każda grupa wiekowa otrzyma solidną dawkę przygody, a starsi stażem czytelnicy Wielkiego Grafomana uśmiechną się znajdując parę nawiązań do Wędrowycza i jego ferajny (przypomnijcie sobie imię klaczy Semena).

Chciałbym wam co nieco opowiedzieć o fabule, jednakże nie zamierzając zdradzać za dużo. W tym celu musiałbym powołać się na opis umieszczony na okładce, lecz spróbuje unikać zdradzania kluczowych informacji.

Głównym bohaterem jest młody chłopak Paweł Koćko, żyjący w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Właśnie zakończył rok nauki w liceum i z utęsknieniem chciał powitać wakacje, niestety jak los splatał mu figla w postaci dwóch tajemniczych mężczyzn chcących go zawieść w pewne miejsce. Co było dalej, tego dowiecie się z książki.

Mogę jeszcze wspomnieć o serdecznym druhu głównego bohatera o jakże znajomym nazwisku Wędrowycz, a jest nim nie kto inny jak Maciek, wnuk słynnego egzorcysty-amatora i najlepszego producenta bimbru Jakuba Wędrowycza. Byłem z tego powodu zachwycony, a to dlatego, że Maciek miał kilka wystąpień w przygodach swojego dziadka, a ostatnimi czasy pełnił wyłącznie rolę epizodyczną, teraz ma więcej do powiedzenia!

Jak już na wstępie wspominałem czwarte wydanie książki może się różnić od wcześniejszych wersji i dobrym przykładem jest usunięcie informacji na temat śmierci Jakuba Wędrowycza z powodu przepicia! Może więc założyć śmiało, że akcja trzech książek dzieję się w tej samej linii czasowej, co przygody starego Jakuba.


Podsumowując:

Pierwsza część „Norweskiego Dziennika” przypadła mi do gustu, mamy ciekawe opisy miejsc. Jest trochę postaci, na brak nudy nie można narzekać. Mogę śmiało polecić pierwszy tom jako prezent lub wprowadzenie do świata fantastyki.

Warto jednak poczytać też inne książki Andrzeja Pilipiuka, aby wyłapać więcej smaczków, bo mam wrażenie, że jego powieści są ze sobą ciasno powiązane, a może tylko tak mi się wydaje? ;)


Ocena: 7/10


Polecam serdecznie!

Karol Król


Link do zakupu książki:

https://www.swiatksiazki.pl/ucieczka-cykl-norweski-dziennik-tom-1-6361386-ksiazka.html


Link do autobiografii autora, gdzie można znaleźć kilka ciekawostek o książkach:

http://pilipiuk.com/index.php/jak-zostalem-pisarzem








Komentarze

Popularne posty