Wiktor Noczkin „Ślepa Plama”

 


Pierwsza rosyjskojęzyczna powieść z uniwersum S.T.A.L.K.E.R’a przetłumaczona na język polski.

Tajemniczy sektor Zony.

Ślepy jest chyba jednym z najbardziej pechowych stalkerów. A jednak to właśnie jemu zaproponowano, by został przewodnikiem wybitnego uczonego Dietricha van de Meera.

Dietrich nie płaci nazbyt hojnie i porywa się na niemalże samobójcze ryzyko – ale Ślepy, szczerze mówiąc, nie za bardzo ma w czym przebierać.

Wkrótce tej dość dziwnej drużynie przychodzi się zetknąć z cokolwiek nietypowym problemem – zbadaniem sprawy tajemniczych zniknięć stalkerów, wciąż ginących w jednym i tym samym sektorze Zony. Co takiego im się przydarzyło? Jaki spotkał ich los? Tego nie wie nikt.

Jedynym tropem Ślepego i Dietricha są pijackie opowieści byłego stalkera, przysięgającego na wszystkiego świętości, że to właśnie tam znajdują się szczególnie bogate pola artefaktów…


Opis z tyłu książki.


Od jakiegoś czasu odczuwałem chęć sięgnięcia po coś z uniwersum gier S.T.A.L.K.E.R. Miałem trzech autorów na oku, ale, że Wiktora Noczkina tak gorąco polecano, to stwierdziłem: „A co mi tam, niech będzie i Noczkin!”. Szczerze mówiąc byłem zawiedziony, ale nie uprzedzajmy faktów.

O czym jest ta książka? W telegraficznym skrócie mamy historię stalkera o wdzięcznej ksywie „Ślepy”, którego podstawową misją jest chronienie Dietricha van de Meera – naukowca chcącego potwierdzić obecność aniołów w Zonie. Brzmi absurdalnie?

Pewnie tak, ale przynajmniej miałem wrażenie, że mam do czynienia z oryginalną historią i uczucie nowości trwało mniej więcej do połowy książki, konkretniej od momentu w którym Ślepy z van der Meerem oraz z jakimś Ukraińcem (nie pamiętam ksywki) wędrują przez opuszczony kompleks wojskowy i po drodze ubijają mutanty.

Wtedy narracja mocno kojarzyła się z grą, co praktycznie z miejsca mnie odrzuciło, bo szukałem czegoś oryginalnego, co nie będzie przypominać mi gry. Czy to tak ciężko wymyślić coś nowego jak zrobił to Sławomir Nieściur w swojej trylogii o myśliwych?

Najwidoczniej tak, a może nie powinienem zbyt wiele oczekiwać od fanfika? W każdym razie ten „growy” schemat wpłynął na mój odbiór książki. Pal licho kiepskie dowcipy, które bardziej żenowały niż śmieszyły (czyżby trudno było przerobić jakieś śmieszniejsze kawały pod świat S.T.A.L.K.E.R’a?), ale takiego zabiegu nie jestem w stanie wybaczyć!

Bo gry lubię, ale nie chce ich mieć w książce i sądzę, że gdyby autor chciał to by poradził z tym bez problemu. Na co mógłbym jeszcze ponarzekać? Aha, na nieco zbyt potoczny język, ale to może zasługa tłumacza.

Szczerze mówiąc musiałem chwilę podumać nad niektórymi „nowoczesnymi” sformułowaniami mi one nie pasują, ale jak ktoś się w tym orientuje to brawa dla niego, bo trochę śmiem wątpić, że Ślepy jako dorosły mężczyzna operuje slangiem niczym przedstawiciel dawnego gimnazjum.

Poza slangowym językiem postać głównego bohatera nie jest zła, ma swoje ułomności jak daltonizm, ale tak poza tym odbieram go jako (na chwilę obecną) dobrze wykreowaną postać. Zobaczę, czy kolejne tomy poprawią moją opinię o fanfikach Wiktora Noczkina.


Ocena: 5/10


Uzasadnienie:

Uwierzyłem zbyt mocno fanom gier rozpływających się nad „Ślepą Plamą” Wiktora Noczkina, może było to spowodowane „miłością” do tłumacza.

Ja w każdym razie oczekiwałem solidnej przygody, którą w połowie otrzymałem, bo dla mnie „fanfik” powinien być czymś więcej niż tylko lekką opowiastką osadzoną w świecie gry, tego typu książki powinny konkurować z fabułami swoich protoplastów, a nie być ich mniej lub bardziej nieudolnymi kopiami. Jeśli ktoś jest mniej wymagającym czytelnikiem to może dodać ze dwa punkty do mojej oceny.

Jeżeli planujecie zakup powyższej książki to zastanówcie się dwa razy, żeby potem nie narzekać z kupna.


Karol Król


Link do zakupu książki:

https://www.swiatksiazki.pl/slepa-plama-5387765-ksiazka.html




Komentarze

Popularne posty