Andrzej Pilipiuk „Karpie Bijem”

 


„Terminator napędzany samogonem powraca!

I to w wielkim stylu, bo dzieją się nieprawdopodobne. Dowiecie się jak zamienić Babę Jagę w broń ostatecznej Zagłady, jak w Dębince realizują konwergencję kultur, jakie zagrożenia mogą płynąć ze Światowego Dnia Przytulania oraz co Syndrom sztokholmski


UWAGA!


Tom zawiera drastyczne treśći mogące zdruzgotać wiarę Czytelników w niezłomną nienawiść pomiędzy rodami Wędrowyczów i Bardaków.”

Opis z tyłu książki.


Karpie Bijem” jest kolejnym przykładem książki, gdzie tak naprawdę zajawka może pozwolić wam wyrobić odpowiedź na pytanie „O czym to jest?”, choć jeśli mam być uczciwy za dużo też nie zdradziła, ale może właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby przyciągnąć czytelnika, a nie dawać mu z góry informacje o całej zawartości.

W każdym razie Wędrowycza można lubić, albo i nie. Ja zaliczam się do tych pierwszych, choć mam małe zastrzeżenia. Mianowicie to nie ten sam „stary Wędrowycz” co kiedyś. Obecnie mam wrażenie, że niektóre opowiadania można porównać do „Blok Ekipy” albo „Egzorcysty autorstwa Bartosza Walaszka.

Ci co oglądali oraz potrafią podejść do fabuł tych animacji w sposób krytyczny, wiedzą o czym mówię. Naprawdę żałuje, że Wędrowycz stracił taką swoją otoczkę z „Kronik Jakuba Wędrowycza”, czy „Czarownika Iwanowa”, gdzie tak naprawdę historię były od siebie niezależne i nie zawierały zbytnio nawiązań do popkultury.

Te nowsze Wędrowycze niestety mają w sobie jej o wiele więcej, przez co opowiadania trochę straciły swojego uroku. Chociaż „Konan Destylator”, „Zagadka Kuby Rozpruwacza” oraz „Wieszać każdy może” można spokojnie nazwać udanym „potomstwem” do pierwszych dwóch.

Stąd mam cichą nadzieje, że dziesiąty zbiór o Wędrowyczu będzie tak samo dobry jak pierwsze dwa zbiory.

Co nie znaczy, iż nie lubię postaci Jakuba. Nic z tych rzeczy. Po prostu taka „nostalgia” mi się załączyła. Nic na to nie poradzę. Przechodząc do meritum „Karpie Bijem” to zbiór siedemnastu opowiadań, które dostarczą rozrywki na parę wieczorów.

Zajawka coś wam opowiedziała, ale wypadałoby ciut więcej wspomnieć. Poznacie osobę, której obawia się sam Wędrowycz, mimo że jest z nią mocno emocjonalnie związany. Przeczytacie „wędrowyczowską” wersję legendy o „Złotej Kaczce”, dowiecie się czym są „lewoskrętne aminokwasy oraz ujrzycie zwierzęcą wersję Jakuba.

W tym zbiorze jest kilka opowiadań, które przypadły mi do gustu. Wśród nich jest „Chatka”– partyzancka historia z czasów legendarnego kapitana Wypruwacza, „Najlepszy Samogon Świata” – nawiązanie do prozy Juliusza Verne, więc będzie się działo, a także „Żona” – tu będę milczał oraz „Drzwi” – co pokazuje, że Andrzej Pilipiuk jest w stanie napisać jakąś ciekawą postapokalipsę, wystarczy mieć dobry pomysł oraz postacie.

Na zakończenie chciałbym pochwalić pana Grzegorza Pawlaka za świetną interpretacje „Kapie Bijem”, dzięki czemu książka na pewno uzyska u wielu czytelników przynajmniej dwa dodatkowe punkty. Zauważyłem ogromny skok jakościowy, bo słucham Wędrowcza od Kronik i możecie mi wierzyć na słowo. Polecam odsłuchać fragment „Karpie Bijem”, znajdującym się na dole oraz zachęcam do zakupu w wybranym przez was formacie.


Link do zakupu papierowej wersji:

https://www.swiatksiazki.pl/karpie-bijem-6533252-ksiazka.html


POLECAM!

Karol Król

Komentarze

  1. Fascynująca książka z wspaniałej serii, polecam każdemu przeczytać nie tylko tej książki, ale całą wspaniałą twórczość Pilipiuka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty