Jakub Ćwiek „Zawisza Czarny”


Po przeczytaniu „Zawiszy Czarnego” odczuwam mocny zawód. Spodziewałem się wciągającej książki pełnej akcji i intryg oraz obnażania Polskich przywar oraz zalet. Tymczasem otrzymałem coś co może sprawdziłoby się jako Polska odpowiedź na uniwersum Marvela, gdzie szczątkowa fabuła okraszona zostaje akcją z efektami specjalnymi.

Takie rozwiązania najchętniej zobaczyłbym w kinie albo w grze komputerowej, ale nie w książce. Fabułę bez zdradzania szczegółów można przedstawić w poniższy sposób.

Bohater przyjeżdża do miasta, gdzie wykonuje główną misję narzuconą przez Mistrza Gry. Później czytelnik uczestniczy w posiedzeniu głównych złych, gdzie zaczęło być ciekawie, ale zostało bestialsko urwane przez autora.

Podobne „scenariusze” widywałem w fanfikach ze świata gry „S.T.A.L.K.E.R” albo w historiach graczy umieszczonych na kartach postaci na serwerach Role Play z „Gothic’a”. Takich opowieści unikam jak diabeł święconej wody, bo mam ciut większe oczekiwania od książek.

Chce ciekawiej, wciągającej fabuły, gdzie bohater dostanie łomot, odniesie sukces lub porażkę, gdzie towarzysz podróży wbije nóż w plecy w nieoczekiwanym momencie, a potem jeśli sumienie go gryzie spróbuje uratować protagonistę. Wiecie o co chodzi, prawda?

Kontynuując wymienianie negatywnych cech książki chciałbym zauważyć, że prolog mógłby nieco inaczej wyglądać, bo ja go odebrałem jako połączenie archaizmów oraz potocznej mowy.

Czyli miało być klimatyczne wprowadzenie utrzymywane w starszej mowie jak u Henryka Sienkiewicza lub Jacka Komudy, ale napisane takim stylem, że każdy by to zrozumiał. Nie przypadło mi to do gustu, więc minusik.

Rozczarowująca była też zajawka z tyłu książki, która tak na dobrą sprawę nakłoniła mnie do zakupu. Treść była taka, że tytułowy Zawisza miał dokopać każdej stronie politycznej po równo i prawdę powiedziawszy nie dokopał (pomijając scenę, gdzie bohater tłucze bejsbolem odurzonych ludzi, ale to się nie liczy) nikomu.

Fakt, pojawia się jakiś złodziejaszek, który uważa siebie za patriotę. Istnieją nawet feministki chcące przerwać mecz piłki nożnej wchodząc na murawę w husarskich strojach, ba nawet jest scena, gdzie kibole czy tam studenci chcą spuścić łomot Czarnemu (tak, chodzi o protagonistę), jednak do tego nie dochodzi.

Brakowało mi jakiś ciekawych przemyśleń przedstawionych jako myśli wybranego bohatera albo wydarzenia tak jak robi to Andrzej Pilipiuk w swoich opowiadaniach. Jeśli coś ciekawego przegapiłem, to najwidoczniej reszta tekstu zakryła perły. Kwestię epilogu przemilczę, chociaż dawała nadzieje na wyjaśnienie fabuły albo byłoby furtką na kolejną książkę.

Lubicie nawiązania do popkultury? Nie natraficie na problemy ze znalezieniem większości, o nie, można wręcz się potknąć. Prosty język sprawi, że łatwo i szybko skończycie książkę. Ciekawym pomysłem było przedstawienie tytułowego Zawiszy Czarnego jako w istocie czarnoskórego, Polskiego patriotę, ale więcej nie powiem, bo ciężko nie zahaczyć tutaj o fabułę, a jak wcześniej pisałem mam jej sporo do zarzucenia.


Ocena: 5/10


Podsumowanie:

Książka nie przypadła mi do gustu. Fakt pomysł jest ciekawy, niestety wykonanie niezbyt mnie zadowala. Jeżeli powstałaby odświeżona wersja, być może bym ją kupił, ale prędzej celowałbym w konkursy lub egzemplarze do recenzji.


Zawiszę Czarnego” Jakuba Ćwieka kupisz tu:

https://sqnstore.pl/wydawnictwo-sqn/sqn-imaginatio/67-zawisza-czarny-jakub-cwiek.html


Karol Król

Komentarze

Popularne posty