Brian V. Larson „Legion Nieśmiertelnych: Świat Pancerza” – Tom XI
W kierunku Ziemi pędzi sztuczny obiekt wykonany ze skompresowanego pyłu gwiezdnego. Czy to okręt najeźdźców? Narzędzie zagłady? Może to zemsta Squanto – rigeliańskiego przywódcy wielokrotnie upokorzonego przez McGilla? Czy może Mogwa chcieli w ten sposób ukarać Ziemię za zamordowanie przez McGilla imperialnego gubernatora Rubieży 921?
Nikt nie ma pojęcia, skąd pochodzi ten obiekt. Wiadomo tylko tyle, że jest gigantyczny i niepowstrzymany. Nie reaguje na próby kontaktu. Nie ima się go żadna broń. A ludzi ogarnia panika, gdy dociera do nich, że już za kilka godzin ich planeta może ulec zniszczeniu.
Przewrotny los sprawia, że to właśnie Jamesowi McGillowi przyjdzie pertraktować o przyszłości tysięcy zamieszkanych światów, a wynik tych negocjacji wstrząśnie całym Imperium.
OPIS OD WYDAWCY
Serię Braiana V. Larsona można kochać albo nienawidzić. Jeżeli wciąż tu jesteście, znaczy należycie do tej pierwszej grupy lub zaliczacie się do mniejszości, która traktuje przygody Jamesa McGilla jako literacki odpowiednik wódeczki.
Wiecie, jak wypijecie 0,7 czystej, czujecie miłe odprężenie, a jak ze dwie to świat robi się piękniejszy, więc podobnie jest z Legionem. A czy w takim razie czytelnicy mogą liczyć na jakieś zmiany jeśli chodzi o treść niniejszej książki?
Tak, ale też nie. Wciąż mamy do czynienia ze schematem powielanym przez dziesięć pozostałych książek, lecz odniosłem wrażenie, iż autor pomału stopuje u siebie kreowanie bohatera na typowego mięśniaka, który oprócz rozwalania hord przeciwników, korzysta z wdzięków nadobnych dziewic.
Wreszcie widać, że autor zaczyna na nowo pracować nad treścią fabularną. Owszem, wciąż podróże międzyplanetarne i walka z kosmitami są rdzeniem każdej opowieści, to jednak Świat Pancerza oferuje nieco więcej historii niż zwykle.
James McGill pomału zyskuje w moich oczach jako odpowiedzialny ojciec, gdyż na początku historii przeprowadza z córką poważną rozmowę na temat jej niedoszłej kariery w legionie Varus oraz tym, czym chce się zajmować w niedalekiej przyszłości jako królik doświadczalny.
Być może to tylko jednorazowa akcja, a może autor uznał, iż należy oprócz młodości dodać bohaterowi oleju w głowie, bo niby formalnie jest dużo starszy od córki, to psychicznie nadal jest gówniarzem, ale nie przy Ettcie.
McGill wciąż wszystkich wkurza, pewnie czytelników także, ale miałem dość długą przerwę od jego wesołych perypetii, więc dałem radę przebrnąć do samego końca i nawet opowiedzieć znajomemu o postępie jaki zauważyłem u autora. Byłbym bardzo złośliwy gdybym zasugerował, że mój odpoczynek mógł wpłynąć na ocenę historii, ale naprawdę widać, że coś się dzieje.
W szkicu opinii nazwałem ten tom swoim ulubionym, lecz to byłoby zbyt mocne określenie. Powiem tak, gdyby od początku Larson pisał z pomysłem każdy tom, to ta seria na pewno byłaby moją ulubioną i mógłbym oceniać ją pod kątem opowieści, a nie rozrywki.
Nie musiałbym traktować tej serii jako literacki odpowiednik alkoholu. Owszem, nie mam nic przeciwko tego typu historiom, ale coś a’la „Strażnicy Galaktyki” czy „Helldrivers” wolę mieć na ekranie w kinie lub komputera/konsoli.
A co do fabuły „Świata Pancerza”, w zasadzie schemat działania jest niemalże identyczny, aczkolwiek można zauważyć pewne drobne zmiany w zachowaniu niektórych postaci. O tym jednak przeczytacie sobie sami.
Żartowałem. James wyrusza w kolejną ekscytującą, pełną niebezpieczeństw przygodę. Nie zabraknie okazji do walki, chędożenia oraz genialnych planów głównego bohatera, rzecz jasna kosmitów i wrogów ci u nas dostatek. Sam McGill wraz z przełożonymi dostrzegają zagrożenie jakim jest tajemniczy okręt.
Istnieją podejrzewania, że kosmiczni zwierzchnicy chcą ukarać Jamesa za morderstwo gubernatora (na moje oko, powinni go dawno temu ubić, ale o kim Larson by wtedy pisał?), ale rzecz jasna jak zwykle kryję się za tum „coś więcej”. Także moi drodzy miłej lektury wam życzę, a sam ruszam na spotkanie „Gwiazdozbioru Kata” Rafała Dębskiego w wydaniu Drageusa. <3
PS: Jak już nie raz pisałem, naprawdę ciężko jest napisać szerzej o tej serii Larsona, bez urażenia dumy tych, co reagują negatywnie na jakiekolwiek „spoilery”, w każdym razie postaram się w niedalekiej przyszłości zorganizować pogadankę z tłumaczami serii, gdzie na luzie omówimy serię i to co najbardziej nam przypadło do gustu… Co wy na to?
OCENA: 6/10
Karol Król
KSIĄŻKĘ KUPISZ TU: