Rafał Dębski „Gwiazdozbiór Kata”

 

Więcej grzechów nie pamiętasz? Nie szkodzi, przypomnisz sobie. Wszystkie, co do jednego. I za każdy zapłacisz. Bez rachunku krzywd nie można stanąć przed Stwórcą.


Oto opowieść o Kacie obarczonym piętnem budzącej grozę tajemnicy. Przerażającym za to kim jest, pogardzanym za to co robi i… uwielbianym za kunszt z jakim to robi. Opowieść o poszukiwaniu człowieczeństwa, w mrocznych realiach XVI-wiecznej Rzeczpospolitej i Europy obserwowanej z poziomu szafotu. Pełna postaci znanych i z przypowieści i z historycznych annałów. Kunsztowna mozaika faktów, legend i bajań. Szczera do bólu, przerażająco realna i ostra niczym brzytwa.


Rafał Dębski w mistrzowskiej formie zaprasza w podróż do krainy boleśnie sprawiedliwej pomsty. Do miejsc kaźni, o których istnieniu nie chciałbyś wiedzieć. Do historii, o których wolałbyś zapomnieć. Na spotkanie z kimś, kogo nie chciałbyś poznać. Fantasy z krwi i kości serwowane bez znieczulenia. Miłosierdzie zostaje za drzwiami.


Sam się o to prosiłeś. Czytaj i niechaj kat ci świeci!

OPIS OD WYDAWCY!

Na początku parę słów wyjaśnienia…

Wierzcie mi lub mnie, ale kiedy w zeszłym roku zakupiłem w Gdańskim antykwariacie „Rejs” pierwsze wydanie „Gwiazdozbioru Kata” Rafała Dębskiego, to po przeczytaniu od razu napisałem do autora z pytaniem o wznowienie książki.

Cóż. Skłamałbym, że straciłem nadzieję na to, iż kiedykolwiek będę mógł podlinkować miłośnikom fantastyki możliwość zakupu nowej wersji „Gwiazdozbioru Kata”, a tu proszę. Wystarczyło być cierpliwym, choć może też należenie do grona natrętów, którzy pisali Rafałowi, że należy coś z tym zrobić, przyniosło efekt w postaci powstania linii wydawniczej „Drageus Fantasy” wydawnictwa „Drageus Publishing House”.

Ponieważ w życiu prywatnym trochę się u mnie działo (zmiana lokalizacji, praca i tak dalej) oraz fakt, że czytałem inne książki jak choćby „Drogę Honoru” Henryka Tura, czy „I niechaj cisza wznieci wojnę” Dariusza Domagalskiego, to wiadomo, iż omawiana dziś książka musiała swoje odczekać. Na szczęście nie zyskała statusu „pułkownika” (dobrze to napisałem?), więc nie przedłużając lecimy z tematem!

Nim fabuła zastuka do twych drzwi…

…spójrz na okładkę, bo ta przykuwa swym pięknem! Tak jest moi milusińscy (nie mogłem się powstrzymać!) dzieło Tomasza Marońskiego skradło moje i podejrzewam, że nie tylko moje serce. Otóż pierwsze, co rzuca się w oczy to łysy mężczyzna odziany w postrzępiony, zapewne brudny od błota płaszcz. Sprawne oczy mogą próbować odróżnić poszczególne kolory ubioru, choć pierwsze wrażenie sugeruje nam czerń, szarość oraz ciemnybrąz.

Nieznajomy przeciwieństwie do typowych bohaterów fantastyki, nie ma dumnie uniesionej, łysej głowy ku górze, ba nawet nie dzierży broni, choć kto wie, czy przypadkiem nie trzyma czegoś pod połami płaszcza… Zwróćcie uwagę na jego twarz. Można zaryzykować dwa stany emocjonalne.

Po pierwsze smutek połączony ze zmęczeniem wędrówką, choć nie wiemy, skąd ponura mina. Po drugie, tu zdecydowanie bardziej pasuje zimna obojętność. Domyślamy się, że mężczyzna jest katem, czy innym zabijaką, a oni z reguły nie zdradzają swoich emocji.

Wiecie, tacy zimni profesjonaliści coś jak Agent 47 z gier „Hitman”, czy Bogusław Linda grający różnych twardzieli w filmach akcji np. „Psy”, „Sara”.

Patrząc na bohatera z pewnością przyuważyliście fakt, że po jego prawej jak i lewej stronie umieszczono fragmenty miast. Oczywiście dominują tu barwy ciepłe oraz zimne. Te jaśniejsze budynki przywodzą na myśl renesansowe, może nawet włoską architekturę, podczas gdy te po lewej kojarzą się ze średniowiecznym budownictwem. Zresztą oba miasta „znikają” w tabunie kurzu.

Skoro o pyle mowa… zauważyliście pewnie szczury. Przykuwają uwagę, bo są niecodziennym elementem okładki. Nawet mroczna fantastyka bardziej przedstawia trupy, demony, czy inne upiory, ale nie szczury! Ale czemu one tu są? Dowiecie się z książki lub pewnie zdradzę wam w dalszej części opinii.

Rzecz jasna stąpają po brązowej, polnej ścieżce, która ma gdzieś ich zaprowadzić. To także można uznać za podpowiedź, iż można zaliczyć „Gwiazdozbiór Kata” jako „literaturę drogi”.

I oczywiście nie mogło zabraknąć ogromnego tytułu, zapisanego ozdobnym pismem. Zauważcie, że litera „T” została umiejętnie przerobiona na topór połączony jakby z sierpem. Ciekawy efekt, zwłaszcza w połączeniu ze śladami krwi mogą nam zdradzić, że historia w której się zanurzamy na pewno nie należy do łatwych oraz sympatycznych…

Mrok. Szarość. Brutalizm, ale i też wędrówka oraz miłość.

Takie słowa wystarczyłyby do ogólnego opisania moich wrażeń w trakcie lektury. Chciałem pójść na skróty, to znaczy zamierzałem pobieżnie przedstawić historię oraz dopisać hasło w stylu Podoba mi się, chce więcej!, ale to byłoby zbyt proste, nawet zbyt krzywdzące dla Rafała i pracy jaką włożył w opowiedzenie nam całej historii Jakuba oraz jego ukochanej Blanki.

Zacznijmy od początku. Mało wymagający czytelnik na pewno ucieszy się z faktu, iż „Gwiazdozbiór Kata” to opowieść pełna akcji, mroku oraz wyrazistych postaci. Doceni fakt, że akcja jest odpowiednio dawkowana, więc nie będzie mu grozić zawał serca z podniecenia ani ze strachu.

Opisy miejscami bywają brutalne, walka jest mięsista, a dialogi będą pieściły oczy, a całość na pewno odpowiednio podkarmi głodną wyobraźnię. Stąd uważam, że przeciętny zjadacz fantastyki będzie zachwycony.

Aha. Osoby o słabszych nerwach będą musiały mieć chwilę przerwy lub pewnie przerzucą stronę, czy tam dwie..., ale Ty czytelniku nie należysz do mięczaków, co? ;)

Gdyby to miała być krótka opinia, z pewnością wspomniałbym o ogromnej wiedzy autora, którą potrafi wykorzystać w sposób zachęcający czytelnika do poszerzenia swoich zasobów odnośnie epoki w której rozgrywa się opisywana historia. Główny bohater ma okazję porozmawiać nawet z samym królem Stefanem Batorym, a to tylko dlatego, że obaj znaleźli się na terenach dzisiejszej Rosji. A o czym rozmawiali? Tego dowiecie się z książki.

Ponadto wspomniałbym krótko o bonusowych historiach, z czego większość z nich uzupełnia wątki poruszone w głównej opowieści. Wyjątkiem jest tekst „Dymem wśród gwiazd”, który może być przedsmakiem ewentualnej kontynuacji przygód Jakuba, bo nie wiem, czy wiecie, lecz on pojawia się również w innej powieści autora, mianowicie w „Żelaznym Kruku: Szalonym Magu”.

Gwiazdozbiór Kata” to książka, którą można różnie interpretować…

nie jest to rozpaczliwe hasło mające wymusić na was konieczność zakupu, tylko myśl, która przyszła do mnie w trakcie wkładania kartonów do prasy.

Przyszła mi na myśl, iż sposób przemiany charakteru Jakuba, można porównać w zasadzie do procesu dojrzewania rozgorączkowanego nastolatka w poważnego, empatycznego mężczyznę. Niestety żeby poprzeć, muszę trochę ujawnić treści, więc nie miejcie mi tego za złe. Bohater na początku przygody ma ogromne skłonności do obracania w ruinę ludzkich osad. W zasadzie go rozumiem, też marzyłem, żeby oprawców ukarać odpowiednio surowo, aczkolwiek Jakub potrafił stosować odpowiedzialność zbiorową i tym samym oprócz winnego, śmierć ponosili postronni. Aczkolwiek realizować słynną wypowiedź opata Arnauda: „Zabijcie wszystkich! Bóg rozpozna swoich!”, tak więc musicie wiedzieć, że oprócz rzemiosła katowskiego, nasz Jakub odebrał wykształcenie zarówno medyczne jak i klasyczne. Tak na nasze byłby absolwentem technikum, gdyby nasz system edukacyjny był ciekawiej skonstruowany, ale to tak na marginesie.

Z czasem śledząc losy Jakuba obserwujemy, iż mężczyzna ogranicza swój gniew, nie zamierza mordować wszystkich jak leci, tylko dopada tych, którym należy wymierzyć sprawiedliwość.

Nawet rezygnuje z zsyłania zarazy na ludzkie osady i dokonuje paru bohaterskich czynów jak choćby uratowanie z pożaru pewnej osóbki, czy decyduje się na samobójczy atak na pewnych teutońskich żołnierzy.

Zaczyna stopniowo rozumieć społeczeństwo ludzkie, ba okazuje empatię, współczucie, niekiedy bezinteresowną pomoc, aczkolwiek złym ludziom nadal potrafi odpłacić hojnie za ich podłości.

W zasadzie oczyszcza swoją duszę z grzechów i w przeciwieństwie do przełożonych oraz kolegów po fachu odzyskuje utraconą część siebie. Rzecz jasna nie za darmo, ale sami musicie ocenić, czy to wszystko mu się opłaciło…

A co to ma wspólnego z dojrzewaniem u nastolatków? W tym okresie młodzi ludzie najczęściej się buntują, rozpiera ich energia. Dokonują różnych wyczynów, nie zawsze chwalebnych ani moralnych. Przeważnie uczą się na błędach, ci co potrafią wyciągnąć wnioski z reguły wychodzą na ludzi, pozostali zostają „bezwzględnymi oprawcami”. I lądują zazwyczaj w locha… znaczy się w kiciu, ale… sami dokończcie tę ponurą myśl.

Wielkie Nieba! Szczurzy Ojciec już nadchodzi! Chować dziatki, chować trzodę, barykadować chaty trzeba! Lecz co to?! Nie gra na flecie? Że co on plecie?! Nie jest to koniec jego opowieści?!

Ano. Nie jest. Po skończeniu „Gwiazdozbioru Kata” otrzymujemy jeszcze cztery bonusowe historie: „Dotyk kata”, „Stepowy kobierzec gwiazd”, „Konstelacja Ananke” i „Dymy wśród gwiazd”. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę o dwóch pierwszych krótko, bo uzupełniają wątki z powieści, a dwa pozostałe są rozwinięciem historii.

Dotyk kata” – krótka historia o tym jak Jakub trafił do akademii, o tym jak rodziła się jego miłość do Blanki oraz w jaki sposób uczyniono z niego wrak człowieka.

Stepowy kobierzec gwiazd” – Jakub podróżuje z kozakami, których mogliście poznać w głównej opowieści. Można znaleźć kilka złotych myśli i zachwycić się mądrością życiową. ;)

Konstelacja Ananke” – rozwinięcie zakończenia głównej opowieści, ale w mojej ocenie ta krótka historia jest jeszcze bardziej mroczna niż „Gwiazdozbiór Kata”.

Ujmę to tak… Jeżeli znacie „Fausta” Goethego, legendę o Panu Twardowskim, czy kojarzycie postać Gauntera o’Dima z gry „Wiedźmin III”, która ma rozwinięcie w dodatku „Serce z Kamienia”, to mniej więcej możecie wiedzieć, co was czeka, aczkolwiek takie są moje skojarzenia, bo autor należy do pokolenia tych, co w gierki nie grają, więc nie idzie gotowym, utartym szlakiem. Polecam!

Dymy wśród gwiazd” – powiem tak, nie obędzie się bez spoilera i pewnej dywagacji. Otóż historia dzieje się w okresie II Wojny Światowej, co ciekawe kat nadal zachował biologiczną młodość oraz sprawny umysł, toteż jest bardzo użyteczny jako felczer i tu rodzi się pytanie.

Skąd taki długi żywot? Czyżby miłość przedłużyła mu życie? A może zyskał nieśmiertelną duszę, więc może będzie kroczyć pośród ludzi, aż do Sądu Ostatecznego. W każdym razie Jakub wciąż jest sobą i wykorzystuje swoje umiejętności w obronie słabszych! Mam nadzieje, że autor jeszcze nas zaskoczy i opiszę losy Jakuba. Ciekawi mnie, czy NKWD mogłoby go próbować zwerbować i czy działałby w opozycji do komunizmu i jakby reagował na aktualne wydarzenia dziejące się w Polsce oraz Ukrainie.

PODSUMOWANIE:

Gwiazdozbiór Kata to koronny przykład jak powinno się pisać mroczną fantastykę! Rafał Dębski świetnie odmalował mroczną wizję świata z okresu Rzeczypospolitej Szlacheckiej. Wśród wzbogaconej detalami szarej rzeczywistości mamy okazję ujrzeć czerń tkwiącą w ludzkich duszach. Historia kata Jakuba to nie tylko opowieść o odkupieniu, ale przede wszystkim to nieszczęśliwa miłość, która normalnego człowieka takiego jak Ja czy Ty drogi czytelniku doprowadziłaby do ruiny i znów korci mnie żeby rozwinąć jak można odczytywać treść książki Rafała Dębskiego. W zasadzie jak zacznę prowadzić kanał na YouTube to opublikuje wyczerpujący materiał na temat przemyśleń w jaki sposób można interpretować tę znakomitą opowieść!

Zabrzmię sztampowo, lecz postacie historyczne jak i powołane do życia na potrzeby powieści są do bólu ludzkie. Z niektórymi chcielibyście się spotkać, wypić kufel piwa i posłuchać opowieści, a innym to urwalibyście nogi i wpakowali tam, gdzie szczur z własnej woli by nie wszedł.

To kolejna książka autora, gdzie wycinając elementy fantastyczne byśmy dostali podręcznik do historii lub powieść przebijającą dzieła Hen... no dobra, dobra, Jacka Komudy. ;)

Treść jest przystępna i zrozumiała, także liczę po cichu, że redakcja zechce eksportować Gwiazdozbiór Kata zagranicę. Na pewno tłumaczenie powinno obejmować język czeski (ze względu na część historii osadzonej w Pradze), niemiecki oraz angielski. W tych krajach książka odniesie o wiele lepszy sukces niż pewna szmira o jakieś tam rodzince groszy czy innych monet...


Dziękuję wydawnictwu „Drageus Publishing House” za otwarcie się na fantastykę spod znaku miecza i magii. Obyście mieli jak najlepszych Polaków i życzę wam aby każdy z waszych autorów zdobył nagrodę Zajdla jak i doczekał się ekranizacji swoich dzieł i tłumaczenia na obce języki! :)


KSIĄŻKĘ TANIO KUPISZ TU:

https://www.taniaksiazka.pl/gwiazdozbior-kata-rafal-debski-p-1982348.html?srsltid=AfmBOoplYTXxTBYLwQQQ6mndsrqB12pcxxwzLxqvIfYbykYQZ1nkuhiM



POLECAM SERDECZNIE I CZEKAM NA WIĘCEJ!

KAROL KRÓL


Popularne posty